"Wędrujące" świetlice podwórkowe

Dodano 2018-08-01 08:34:23 Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne Krokus przez wakacje zorganizuje 16 świetlic podwórkowych, które dają możliwość kreatywnego spędzenia czasu, są alternatywą dla wakacyjnej nudy, a także okazją do rozmowy.

Idea narodziła się trzy lata temu i czekała na odpowiedni konkurs miejski, który został ogłoszony w tym roku. Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne Krokus złożyło ofertę na zorganizowanie wakacyjnych świetlic podwórkowych. Projekt w ramach otwartego konkursu ofert na realizację zadania publicznego w zakresie pomocy społecznej, w tym pomocy osobom i rodzinom w trudnej sytuacji życiowej oraz wyrównywanie szans tych rodzin i osób w 2018 roku: działania profilaktyczne mające na celu  zapobieganie powstawaniu i pogłębianiu dysfunkcji społecznych, otrzymał dofinansowanie w kwocie 16.420 złotych.

- To są świetlice "wędrujące". Pojawiliśmy się na deptaku, przy Pl. Metziga, na rynku i ulicy Grodzkiej - wymienia Barbara Domichowska, pedagog w Świetlicy Podwórkowej KROKUS.

W czasie każdego spotkania wykorzystywane są materiały, zakupione w ramach projektu. Zaczynając od namiotu, stołu z siedziskami, poprzez listewki, koraliki, młotki i gwoździe, nożyczki, kleje na gorąco, farby, kolorowe papiery, na włóczkach, bawełnianych sznurkach i krosnach kończąc. W świetlicy podwórkowej do dyspozycji jest 1000 drewnianych klocków, z których można wznieść nawet 3-metrową wieżę.

- Do ulicznych świetlic zapraszamy przede wszystkim dzieci, ale także ich rodziców. Przychodzi do nas dużo osób starszych i samotnych, które mają ochotę spędzić z nami czas. Stwarzamy im okazję do nauczenia się czegoś nowego - relacjonuje B. Domichowska. - Dzieci uczą się jak zrobić coś z niczego, na przykład podkładka pod szklankę może zostać zmieniona w krosno do wykonania bransoletki. Z bawełnianych nici da się upleść torbę, a z listewki, koralików i kolorowych papierów zbudować wiatraczek. Na jedno z naszych spotkań przyszła pani, która od 20 lat nie zrobiła niczego na drutach. Zachęcona przez nas przyniosła je z domu i jeszcze nauczyła ściegów dwie osoby. Następnego dnia pani odwiedziła nas znowu.

Świetlice podwórkowe Krokusa działały w lipcu, zajęcia będą także w sierpniu. W sumie odbędzie się 16 spotkań.

- Świetlice podwórkowe są pretekstem do rozmowy, ale w sposób niezawłaszczający. Zależy nam, by pobudzić interakcje, bo na przykład mama, która na co dzień nie ma czasu bawić się z dzieckiem, w naszym namiocie usiądzie i wspólnie z nim wykona wiatraczek czy pomaluje figury z masy solnej. Świetlice traktujemy również jako płaszczyznę wymiany pomysłów i doświadczeń - uważa Kamila Grzywaczyk, pedagog w świetlicy. - Świetlice są w centrum miasta, w związku z tym obserwujemy co się wokół nas dzieje i jest to okazja do przemyśleń, w jaki sposób działać dalej w przestrzeni Śródmieścia.

- Są mieszkańcy zwracający się o pomoc do instytucji, ale jest duża grupa, która jest do nich zniechęcona albo ma jakąś blokadę przed zwróceniem się o pomoc. Niepozorny kontakt z nami powoduje, że możemy się ze sobą oswoić i zaoferować pomoc. Tylko nic na siłę - tłumaczy B. Domichowska. - W stowarzyszeniu prowadzimy poradnię dla rodziny. Znamy organizacje, które wspierają rodziny. Możemy pokierować do miejsc, w których dzieci ciekawie spędzą czas wolny albo w których rozwiną talenty.

Kolejnym plusem jest zaangażowanie wolontariuszy. Do tego projektu chęć pomocy zgłosiła 15-letnia Wiktoria Nowak.

- Lubię pomagać i mam ciekawe zajęcie na wakacje - przyznała.

Wolontariusze mogą nabyć nowe umiejętności, dla stowarzyszenie są nową energią.        

Autor: jrs