Co dalej z kontenerami na odzież?

Dodano 2019-01-30 08:21:14 Do niektórych miejskich kontenerów na odzież, oprócz ubrań, trafiają również śmieci, butelki i puszki po alkoholu. Część darów gromadzonych w pojemnikach jest tak brudna i zniszczona, że nadaje się tylko do utylizacji.

Cztery lata temu na ulicach Leszna stanęły miejskie kontenery na odzież w charakterystycznym różowym kolorze. Mieszkańcy przyzwyczaili się do nich. Mają też pewność, że ubrania, które w nich zostawią, dotrą do osób faktycznie ich potrzebujących.

Pojemniki są opróżnianie kilka razy w tygodniu, odzież trafia do magazynu przy Alejach Zygmunta Krasińskiego, który podlega Schronisku dla Bezdomnych Mężczyzn.

- Ubrania są selekcjonowane przez pracownika gospodarczego oraz dwie wolontariuszki. Te rzeczy, które nadają się do użycia, są wykładane i każdy potrzebujący, bezdomny czy rodzina, której trudno związać koniec z końcem, mogą z nich wybrać coś dla siebie. Darów nikt nie pierze i nie naprawia, więc dobrze jeśli do pojemników trafią w dobrym stanie - wyjaśnia Krzysztof Okoński, kierownik schroniska.

Miesięcznie do 20 miejskich pojemników mieszkańcy wrzucają około 6 ton ubrań. Jednak połowa jest zniszczona, podarta i brudna. Zdarza się, że z kontenerów są wyciągane worki ze śmieciami, puszki i butelki po alkoholu. Bywają nawet części od telewizorów, urządzeń gospodarstwa domowego i fragmenty mebli. Te odpady mieszają się z odzieżą, więc część rzeczy staje się bezużyteczna.

Po segregacji, to co nie nadaje się do użytkowania, jest odbierane przez Miejski Zakład Oczyszczania.

- W listopadzie i grudniu ubiegłego roku utylizacja bezużytecznej odzieży kosztowała MOPR 8000 złotych - mówi Donata Majchrzak-Popławska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie.

Notorycznie zaśmiecane są kontenery w czterech miejscach - przy placu Powstańców, placu Komeńskiego, na Rynku Zaborowskim i przy ul. Prochownia. Ubrania z nich wyjmowane są zniszczone. Duży kontrast stanowią pojemniki, w których odzież jest starannie popakowana, czysta, w bardzo dobrym stanie. To wyraz szacunku darczyńców dla tych, do których ich pomoc jest adresowana. Tak jest chociażby przy ulicach Włodarczaka, Belgijskiej, Rejtana i Zamenhofa.

- Po czterech latach funkcjonowania miejskich pojemników na odzież jesteśmy w takim momencie, że musimy zweryfikować rozmieszczenie kontenerów i zastanowić się gdzie jest dalsza zasadność ich stawiania - uważa dyrektor MOPR.

- Można spojrzeć na to tak, że z około sześciu ton darów, trzy tony są w dobrym stanie i nadają się do przekazania potrzebującym. Nie chciałbym przekreślać całego programu - uważa Krzysztof Okoński. - Wcześniej worki z odzieżą mieszkańcy zostawiali przy śmietnikach, gdzie ubrania były rozrzucane. Zrobiliśmy krok dalej, miejskie pojemniki to forma edukacji społecznej. Nie uważam, że trzeba wszystkich i wszystko przekreślać. Trzeba raczej zastanowić się co dalej.                  

Różowe kontenery na odzież stanęły w Lesznie cztery lata temu. Dziś przychodzi czas na weryfikację tej inicjatywy, bo do niektórych pojemników oprócz ubrań trafiają też śmieci.

Autor: jrs

Fot. L. Matuszewska